Przygodę ze sztukami walki rozpoczął w wieku czternastu lat od nieformalnego treningu  karate shotokan. Dwa lata później zaczął trenować aikido, w którym osiągnął stopień 4 dan Aikikai i 2 dan iaido toho. Aikido było jego wielką miłością i pasją. Równolegle z aikido zgłębiał tajniki judo, kick-boxingu oraz boksu.
Dużo później, pod okiem dwóch trenerów z Białorusi i Ukrainy, którzy wówczas mieszkali w Polsce i nauczali w Strefie Walki, przez 3 lata trenował prywatnie muay thai.
Najbardziej lubi jednak BJJ ponieważ, jak mówi, styl ten najbardziej pasuje do jego warunków psychofizycznych. Ciągle też jest fanem boksu i bardzo lubi go zarówno oglądać i ćwiczyć, jak i studiować kwestie technik, treningu itp. Swojego zacięcia do sztuk walk nigdy nie ograniczał do trenowania, z entuzjazmem zbierał wszystko co dotyczyło jego pasji, od wycinków prasowych i artykułów do książek i materiałów multimedialnych.
Jak sam wspomina, dzisiaj zdobycie wiedzy teoretycznej nie jest problemem, w dobie internetu wszystko jest w zasięgu ręki. Dzisiaj pojawia się raczej problem z selekcją informacji.
Jest pionierem brazylijskiego jiu-jitsu w Polsce. Jako pierwszy zdobywał wiedzę i umiejętności z zakresu bjj, co zaowocowało otworzeniem pierwszego w Polsce klubu bjj, będącego do dzisiaj wiodącą akademią w bjj, submission grapplingu oraz mma (vale tudo). Zdecydowana większość obecnych liderów krajowych klubów bjj zaczynała trenować właśnie u Karola Matuszczaka.
Ma wielkie zasługi w popularyzowaniu bjj i mma w Polsce. Pisze do kwartalnika „Budokan”. Ze względu na swoją wiedzę praktyczną i teoretyczną jest chętnie zapraszany przez organizatorów gal, turniejów i zawodów jako sędzia, komentator, a nawet współorganizator .
Był ekspertem studia Polsat podczas transmitowanej na żywo gali Pride, w której debiutował Paweł Nastula. Na stałe komentuje walki w stacji Canal+ w programach „Za ciosem” i „Bellator”.
Starty w zawodach nigdy nie były jego celem, ale uważa, że warto poczuć smak zarówno zwycięstwa, jak i porażki. Można lubić startować w zawodach lub nie – ale o tym trzeba przekonać się samemu. Wielu ćwiczących chce mieć status zawodnika, jednak sam mówi o sobie – ja nigdy nim się nie czułem i nie chciałem nim być.
Do jego ważniejszych osiągnięć sportowych należy zdobycie:
– MP organizacji POJ. Był to pierwszy pojedynek MMA stoczony w Polsce.
– Mistrz Europy brązowych pasów w wadze półciężkiej i open 2007.
– III miejsce na Pucharze Świata w grapplingu, Wiedeń, organizacja WKO.
– Puchar Głogowa: I miejsce w turnieju i puchar dla najlepszego zawodnika.
Zainteresowania: Jeszcze zanim zająłem się sztukami walki uwielbiałem czytać, szczególnie książki podróżniczo-przygodowe, oraz wszystko, co tyczyło się bitew i wielkich dowódców. Dzisiaj oprócz dawnej miłości do historii oręża polskiego, a w szczególności polskiej husarii, bardzo interesują mnie tematy pedagogiczno-psychologiczne ze szczególnym uwzględnieniem sukcesu rozumianego jako osiąganie swoich celów i życie w szczęściu, praca nad swoimi silnymi i słabymi stronami, rozwijanie zdolności do uczenia się oraz kształtowanie własnego charakteru.
To zdumiewające, ale żyję według scenariusza, który sobie wymyśliłem, kiedy miałem około 14 lat. Moim największym sukcesem życiowym jest to, że jest to życie szczęśliwe, i to zarówno pod względem zawodowym, jak i rodzinnym. Jestem żonaty od 1984 roku, mam dwoje dzieci: córkę, która przyszła na świat rok po moim ślubie i syna, który urodził się w 2006 r. Mam pracę, do której idę z przyjemnością, co więcej, wręcz nie mogę się doczekać spotkania z moimi adeptami, którzy często zarazem są dla mnie bardzo dobrymi kolegami. Na zajęcia przychodzą różni ludzie o bardzo różnych zainteresowaniach i poglądach. Ta różnorodność sprawia, że zawsze jest ciekawie i każdy dzień jest inny.
Mam czas dla rodziny, czas dla siebie, czas i chęci, by zawiązywać nowe znajomości i przyjaźnie. Czas, aby się rozwijać. Choć moje zainteresowania ciągle się poszerzają, przekierunkowują, to tak naprawdę pozostają takie same.
Bardzo cieszę się z tego, że żyję w zgodzie z samym sobą i ze swoimi wartościami. Jednym zdaniem: robię to, co chcę, a nie to, co muszę.